Wszystko dookreślić - pierwszy semestr drugiego roku ZIA

Hello!
Gdyby ktoś zapytał, jakie jest ulubione grupowo słowo na ZIArcie, całkiem prawdopodobne, że zdecydowalibyśmy się na wyraz "dookreślić" (dookreślony i wszelkie odmiany też się liczą). Aż dziw, że nie wpadłam na to w zeszłym roku, ale myśleliśmy, że dookreślanie pozostanie miłym wspomnieniem z zajęć wprowadzania do wiedzy o teatrze. A pojawia się dalej. Jak Kantor i Grotowski, od których nie uwolnię się już najprawdopodobniej do końca życia.


Doktryny artystyczne XX i XXI wieku. Bardzo żałowałam, że nie mogłam chodzić na te zajęcia od początku roku (w tym samym czasie miałam inne na polonistyce), bo były bardzo ciekawe i choć słowo doktryny brzmi lekko przerażająco nie było się czego bać. Duża w tym zasługa wykładowcy, bo gdy widać, że człowiek się zna i fascynuje go to, o czym opowiada, przekłada się na chęć słuchania i uczestniczenia w zajęciach. Korespondencja sztuk. Były przygody z prowadzącymi zajęcia, przez co i program zajęć się zmieniał. Ostatecznie z korespondencją miały niewiele wspólnego, a zajmowaliśmy się po trochu grami komputerowymi, memami i horrorami. Nie są to moje tematy, ale nie było źle. Zarządzanie teatrem. Być może gdyby te zajęcia były na pierwszym semestrze pierwszego roku, nie wpadłabym w depresję i rozczarowanie. Konkrety, to coś czego na tych studiach brakuje, ale te zajęcia odrobinę poprawiają sytuację. Architektura sceny. A w zasadzie historia tego jak architektura i miejsce, gdzie przedstawienia teatralne się odbywały, wpływały na znaczenie spektaklu. Teatr powszechny XXI wieku. Prawda jest taka, że chociaż jesteśmy młodzieżą, którą trudno zaskoczyć, niewiele rzeczy nas szokuje, to zgodnie uznaliśmy, że teatr fekalny, to nie nasza działka. A z drugiej strony mieliśmy możliwość obejrzenia nagrania spektaklu "Śmierć i dziewczyna", który wywołał wokół siebie wiele kontrowersji. Czytanie poezji. Poezja, to nie nasza działka. To było najcichsze zajęcia, prawie nikt się nie odzywał. Ale dla mnie były całkiem pomocne, dzięki nim zabłysnęłam potem na zajęciach na polskim. Same zajęcia były prowadzone po angielsku i dotyczyły angielskich poetów. W ramach zaliczenia organizowaliśmy wieczorki poetyckie. Sztuka a teatr. Związki teatru z performensem, video-artem czy filmem. Dużo oglądania bardzo różnie interesujących rzeczy. Planowanie eventów kulturalnych. Na zajęciach byłam raz, bo miałam w tym czasie inne, ale z tego co wiem, było nawet ciekawe, bo prowadząca faktycznie zajmuje się tym, o czym mówiła. Udostępniła nam także całą prezentację więc wiedza nam nie ucieknie. Jednak nie było to planowanie wydarzeń typu festiwale, a raczej elementów kulturalnych w ramach innych wydarzeń. Podstawy prawne działalności artystycznej. Całkiem kompleksowa analiza Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, ale także podstaw prawnych zatrudnienia w instytucjach kultury i oczywiście prawa autorskie. Plus angielski.

Patrząc na plan Zarządzania Instytucjami Artystycznymi i biorąc pod uwagę fakt, że zajęcia są 3 dni w tygodniu, gdyby nie polonistyka, to chyba moje rozczarowanie nie miałoby końca. Na szczęście załatwiłam sobie tyle roboty, że nie mam czasu zastanawiać się nad tym, że studia, które miały być wymarzone okazały się porażką. O filologii polskiej przeczytacie w niedzielny wieczór. Jeśli macie jakieś pytania, dotyczące moich studiów i studiowania piszcie śmiało. 

Pozdrawiam, M