"Orange"

Hello!
Prawie każdy żałuje czegoś, co zrobił bądź czego nie zrobił w przeszłości. Niestety, nie mamy możliwości cofnięcia się w czasie, aby podjąć inne decyzje. Nie mamy też możliwości w inny sposób wpłynąć na przeszłość. Chyba, że jesteśmy bohaterem anime (lub mangi) "Orange" i wyślemy do siebie list z przyszłości.


Pewnego dnia Naho Takamiya otrzymuje dziwny list od samej siebie, który zaadresowany został dokładne 10 lat później niż obecna data – w przyszłości. Czytając go dalej okazuje się, że wszystkie przytoczone w nim wydarzenia naprawdę po kolei się spełniają, łączenie z dołączeniem do klasy bohaterki nowego ucznia, Kakeru Naruse.
W treści listu Naho z dziesięciu lat później ciągle podkreśla, iż żałuje swoich wyborów w wielu sytuacjach, które miały miejsce w czasie pomiędzy jej 16, a 26 rokiem życia, jej teraźniejszością. Z całego serca pragnie to naprawić, zaś w wysłanym nastoletniej Naho pamiętniku pokazuje dziewczynie kiedy ta powinna zmienić swoje decyzje, szczególnie w stosunku do Kakeru. Co bardziej szokujące, wychodzi na jaw, że dziesięć lat później chłopak ten nie jest już obecny wśród żywych. Naho z przyszłości prosi swój młodszy odpowiednik, by ta czuwała nad Kakeru i bacznie mu się przyglądała, a może zdoła zmienić przeznaczenie.
(animezone.pl)

Przez kilka pierwszych odcinków jest tak: zrobię to co napisała w liście, nienie zrobię tego, nie zrobię, albo jednak, nie, dobra zrobiłam jedną rzecz jest dobrze, ale kolejnej to już niekoniecznie, nie, nie jednak nie, a może, nie, dobra to może być, o zrobiłam coś i stało się coś o czym w liście nie jest już napisane i tak się motamy, bo bohaterka nie wie, czy ma w to wierzyć, czy nie. Oczywiście tu pojawia się jedna z najważniejszych w tym anime kwestii, że łatwiej powiedzieć/napisać niż zrobić, ale miło, gdy w końcu ta szamotanina się kończy, a Naho postanawia nie tylko słuchać się listu, ale wręcz wziąć sprawy w swoje ręce. Następnie na światło dzienne wychodzą nowe informacje i główna bohaterka zyskuje jeszcze większe wsparcie w swoich przyjaciołach - wszyscy, zgodnie z uratowania Kakeru robią swój priorytet. Ale sinusoida się nie zatrzymuje, zmienia tylko aspekt, którego dotyczy i w kolejnych odcinkach to relacja Naho i Kakeru jest samymi wzlotami i upadkami. Bywa to męczące i irytujące (chociaż, to też w dużym stopniu zależy od tego czy bohaterowie przypadli nam do gustu), bo za każdym razem, gdy coś się zmienia powiększa się szansa na niezmienienie przeszłości.

Kwestia podróży i tego jak list trafił do Naho jest prawie nie poruszana, ale mamy w każdym odcinku sceny dziejące się w przyszłości. Naprawdę wiele one nie wnoszą, ale są całkiem ważne i doskonale dopełniają teraźniejszość. Chociaż im bliżej końca sezonu tym więcej się z nich dowiadujemy. Nie liczcie jednak na naukowe wyjaśnienie faktu jak list dotarł do Naho z przeszłości. Ważną rzeczą było natomiast istnienie światów równoległych. Po wydarzaniach ostatniego odcinka zrozumiałam dlaczego manga "Orange" cieszyła się tak ogromną popularnością - spoiler - można powiedzieć, że ma dwa równoległe i jednakowo prawdziwe zakończenia, tak że wszyscy są zadowoleni, jednocześnie nie jest w tym nachalna.


Jednym z kolegów Naho był Suwa. Od samego początku wiadomo, że darzy on główną bohaterkę uczuciem i oczywiście wszyscy to wiedzą oprócz niej. I chociaż kibicowałam Kakeru i Naho (co wcale nie jest takie oczywiste, bo zwykle dochodzi do tego, że wolałabym aby bohaterka była z tym drugim chłopakiem) to uważam, że Suwa jest jedną z najbardziej poszkodowanych postaci w anime i mandze wszech czasów. Nawet pomimo (albo dlatego) równoległych światów i przyszłości. Całe anime było mi go niesamowicie szkoda, taki biedny Suwa, na dodatek okazuje się wspaniałym, oddanym przyjacielem. 


Jednak głównym tematem "Orange" jest kwestia tego, czego nie robimy w życiu, a potem żałujemy. My nie otrzymamy listu z przyszłości i myślę, że jeśli to anime będzie w stanie przekonać kogoś, aby żyć każdym dniem i wykorzystywać okazje, to będzie dla tego kogoś wspaniała lekcja. Bo nie jest to nachalnie motywujące i nie krzyczy jak "kołcze", ale pokazuje na przykładzie (chociaż wymyślonym i narysowanym) jakie mogą być inne skutki naszych działań. I wbrew pozorom, nawet gdy coś zrobimy, zmienimy jak w przypadku bohaterów anime, nie oznacza to równocześnie, że nam wyjdzie i się nie rozczarujemy i wszystko wyjdzie tak jak chcieliśmy.

Trzymajcie się, M