"Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"

Hello!
Sezon letni anime się kończy więc zaczyna się sezon podsumowań. Zaczynamy od 25 odcinkowej serii, która na pewno będzie konkurowała o tytuł najlepszego anime roku.


"Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
Obejrzałam pierwszy odcinek tego anime, bo rzuciło mi się w oczy coś związanego z Szekspirem, ale epizod mnie nie przekonał więc nie kontynuowałam oglądania. Do czasu, aż w połowie sezonu, zaczęły podnosić się głosy, że może to być najlepsze anime lata. Nie chciałam ominąć tego fenomenu i zaczęłam nadrabianie.


Subaru Natsuki to zwyczajny licealista, który pewnego dnia wychodząc ze sklepu przenosi się do innego świata. Kiedy zaś zostaje napadnięty przez bandę opryszków, z opresji ratuje go piękna, srebrno-włosa dziewczyna. Chłopak postanawia zostać z nieznajomą, by w jakiś sposób jej się odwdzięczyć, jednak nie jest on wtedy jeszcze świadom strasznego przeznaczenia jakie na niej ciąży. Gdy dwójka ta zostaje wkrótce zaatakowana przez wrogów, obojgu nie udaje się przeżyć tego starcia. W tej właśnie chwili Subaru dowiaduje się, iż posiada moc „przewinięcia śmierci”, cofnięcia się w czasie do momentu kiedy pierwszy raz postawił stopę w tym dziwnym świecie. Jest jednak jedno ale – tylko on pamięta co się wydarzyło. (animezone.pl)


Od drugiego odcinka do mniej więcej 7-8 nie mogłam się oderwać od przedstawionej historii. Obejrzałam je praktycznie na raz. Anime mają problem z zaskakiwaniem widza, bo opieraja się na schematach, a temu się udaje i pod tym jednym względem Re:Zero nigdy nie zawodzi. Potem zaczęły się schody. Zachowanie i pomysły naszego głównego bohatera zaczynają być więcej niż głupie, a ich oglądanie to wyjątkowo irytująca czynność. Chce się wejść ekran i zacząć na niego wydzierać, do tego stopnia, że można zawiesić oglądanie by się uspokoić. 


Oglądanie wywołuje wszystkie i skraje emocje - zaskoczenie, ciekawość, jest intrygujące, zaskakujące, irytujące, męczące, głupie. I od początku. Prawie zapominałam, że anime bywa też całkiem, całkiem zabawne. Do tego tytuł ma skłonność o zapominaniu o wprowadzonych wątkach i postaciach, czasami o ich motywach. Ale ilość akcji jakoś to tuszuje. Niestety tu też jest problem, bo wydarzeń jest sporo, ale jeśli chodzi o aspekt opowiadania historii to tytuł niestety nie należy do najlepszych. Za dużo w nim dziur. Nawet jak na anime.

Braki nadrabiają postaci drugoplanowe (bo do głównego bohatera odnoszą się bezpośrednio te same zarzuty, co do całego anime, czyli te z początku poprzedniego akapitu). Emilia pojawia się na początku, potem nieco znika, by znów pokazać się pod koniec sezonu, ale to ona jest przyczyną, motywacją i początkiem wszystkiego. Może się nie wydawać, ale tak naprawdę to jest anime o miłości i o tym ile Subaru jest w stanie zrobić dla Emilii. Uwaga spoiler - wszystko. Z tym, że tutaj w też wątek ucieka, bo początkowo fabuła prowadzona jest tak, że bohater ma pomóc jej w wygraniu wyborów, a potem się o tym zapomina. Chyba, że rozwój tego elementu przewidziano na kolejny sezon. Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby mógł nie powstać. 


Ram i Rem wyróżniają się bardzo, ich historia jest bardzo ciekawa, a relacja Rem i Subaru to jedna z lepszych rzeczy jaka się wydarzyła w anime. Całkiem interesujący jest też Wilhelm oraz rycerze Julius i Felis, na szczęście dla naszego głównego bohatera, postanowili go nauczyć życia, w mniej lub bardziej brutalny, ważne, że skuteczny, sposób.


Do tej pory nigdy nie miałam aż takiego problemu z jednoznacznym ocenieniem jakiegoś anime. Bo chociaż ma wiele wad i błędów, rzucających się w oczy dziur fabularnych oraz wygląd tytułu dla kategorii wiekowej 13+ to jednocześnie, nie można mu odmówić bycia powiewem świeżości (chociaż temat podróży w czasie też jest ostatnio mocno na tapecie) oraz tego, że akcję ma na wyższym poziomie niż większość podobnych anime. Być może fakt iż wzbudza tyle różnych emocji jest najlepszą rekomendacją, aby sprawdzić jak Wam się podoba. Warto jeszcze wspomnieć, że sama ścieżka dźwiękowa i utwory wręcz wyprzedziły popularnością samo anime.

Trzymajcie się, M